Miłość do siebie i świata
Niezwykle często spotykam się z wątpliwościami ludzi związanymi z obdarzaniem miłością samego siebie. W tym artykule wyjaśniam na czym polega miłość bezwarunkowa i miłość do samego siebie.
Uświęcająca moc miłości
„Kiedy matka z miłością miesza rosół, wtedy on leczy nas z przeziębienia. I herbata zrobiona w domu też leczy nas z przeziębienie. Dzieje się tak, ponieważ zawierają one energię miłości. Przemieniamy wszystko, czego dotykamy. Uświęcamy nasze zajęcia kiedy dedykujemy swoje życie byciu świadomym. Wtedy wszystkim naszym działaniom towarzyszy obecność Boga, a każda nasza czynność ma wpływ na całą ludzkość. Zatem całe Twoje życie nie jest mało ważne. Nie jest błahe. Kiedy wybierzesz się nad rzekę na ryby, rozejrzysz wokół i zachwycisz się otaczającym Cie pięknem, to twoje docenienie tego piękna promieniuje i wynosi całą ludzkość. (…) I tak rozwija się poziom świadomości ludzkości. Dzieje się tak, gdyż ci, którzy są bardziej świadomi podnoszą świadomość całej ludzkości. (…) Jedna osoba, która oddaje się całym sobą życiu, dostrzega świętość wszelkiego istnienia i uświęca je w trakcie swych codziennych zajęć, przyspiesza rozwój tysięcy ludzi. Gdzieś w Afryce leży dziecko, które umiera z głodu i w całej beznadziei, żałości i apatii nagle dostrzega iskierkę nadziei. I to jest to. Skąd wzięła się ta iskierka nadziei? Może od rybaka podziwiającego piękno przyrody… Kontekst życia nie jest liniowy. W nieskończonym potencjale życia każda Twoja intencja wpływa na kontekst całej reszty” David. R. Hawkins
Miłość do siebie poza ego
Wielu z Was wyrażało trudność obdarzania miłością siebie. Zostaliśmy wychowani w społeczeństwie, w którym miłość bezwarunkowa, to poświęcanie siebie i swoich potrzeb dla drugiej osoby. Kiedy dbasz o kogoś swoim kosztem, jest to nazywane miłością. Jednak nie ma wiele wspólnego z miłością akt krzywdzenia siebie w taki sposób.
Wytłumaczę Ci to na prostym przykładzie. Wyobraź sobie, że w pewnej interakcji Ty jesteś osobą A, a drugą osobę oznaczmy jako B. Wyjdź z perspektywy postrzegania przez pryzmat „ja i inni”, stajesz z boku, postrzegając obie osoby z perspektywy czystej świadomości, neutralnie. Obie obserwowane przez Ciebie osoby są obdarzane przez tę czystą świadomość miłością i współczuciem. Jeśli jedna z tych osób, na przykład osoba A działa wobec drugiej, jednocześnie obniżając swoje poczucie wartości, albo działając na swoją niekorzyść – obie osoby na tym tracą. Bo w dłuższej perspektywie, konsekwencją takich zachowań jest pomnażanie w osobie A takich stanów jak bezwartościowość czy poczucie niesprawiedliwości. A takie doświadczenie stopniowo prowadzi do wypalenia i w konsekwencji nawet złości na osobę B. Co wtedy dzieje się z tą „altruistyczną” postawą, która miała być wyrazem miłości na początku? W każdej sytuacji, gdy osoba A działa wobec osoby B swoim kosztem, bez miłości do siebie i bez dbania jednocześnie o interesy (zadowolenie, szczęście itd.) obu osób, jej działania są niekorzystne dla obu.
Na przykład matka, która za wszelką cenę chce być „idealną matką” i poświęca całą siebie dziecku, jednocześnie czując narastającą frustrację i poczucie, że „ona nie istnieje, bo istnieje już tylko dziecko” – ta frustracja prędzej czy później odbije się na dziecku. Do tego stopnia, że mimo najlepszych intencji matki, ono odczuje jej wybuchy gniewu albo nawet poczuje się niekochane. Dlatego tak ważne jest aby z miłością traktować wszystkie zaangażowane w interakcję osoby. Ty też jesteś jedną z tych osób. To Ty jesteś osobą A. Na tym polega miłość do siebie. Ona obejmuje „wszystkich uczestników”.
Wasze refleksje…
Na koniec piękny wpis Agnieszki, który otwiera serce
MIŁOŚĆ
Moja chrześnica Kinga.
Kocham to małe życie i zachwycam się Nią nieustannie. Nie ma znaczenia czy ma dobry dzień i zaraża uśmiechem, czy przydarzy się dzień „na nie”. Nie warunkuję. Kocham ją zawsze.
Obecność, obserwacja i spędzony z Nią czas daje mi dużo odpowiedzi.
Czy mogłabym Jej powiedzieć, że Jej nie kocham bo ma kiepski humor, rozrabia czy się złości? Absolutnie nie!
Czy byłabym skłonna powiedzieć Jej, że Ją kocham bo jest miła i bezproblemowa? Nawet by mi to do głowy nie przyszło!
I wtedy pojawiła się nieśmiała myśl: to może mogłabym patrzeć na siebie z taką samą miłością?
Spodobała mi się ta myśl ale przy próbach wdrożenia czułam się jakoś niewłaściwie, nieswojo, jakoś mnie to zawstydzało. Odłożyłam ten pomysł na bok ale myśl co jakiś czas wracała.
Minął jakiś czas i dzisiaj mówię to sobie coraz częściej. Również wtedy, gdy dzień jest mniej łaskawy a nastrój obniżony, mówię sobie: „teraz też Cię kocham”.
Dzisiaj wiem, że dawanie sobie miłości uwalnia i daje energię.
Od zawsze czekałam na „kocham Cię” od mamy, uzależniałam się od ludzi, którzy wystarczy, że rzucili okruchy czy dali jakiś substytut miłości.
Dzisiaj nie próbuję już podłączać swojego kabelka do cudzego gniazdka.
Uczę się.
Kocham ➡️ Akceptuję ➡️ Pozwalam
To mój kierunek.
A jak okazuję sobie miłość?
*daję sobie uwagę, upewniam się czy jest mi dobrze tu gdzie jestem
*przestałam być zawsze do dyspozycji dla potrzebujących znajomych
*zwracam uwagę żeby czuć się najlepiej jak to możliwe w codziennych sytuacjach
*gdziekolwiek idę, zabieram siebie, a jak zdarzy mi się zapomnieć, to po siebie wracam
Okazując miłość sobie, okazuję miłość życiu
Zostaję dzisiaj z piosenką Robieggo Williamsa, która przyszła mi do głowy i jakoś nie chce się odczepić – fragment :
I love my life
I am powerful
I am beatutiful
I am free
I love my life
I am wonderful
I am magical
I am me
I love my life
Pięknego dnia
Agnieszka
Masz nowe refleksje? Komentuj pod spodem!
No Comments